Żyć na kolanach
Pewien mój przyjaciel pracował do niedawna w charakterze nauczyciela polonisty w jednej z niemal trzystu warszawskich szkół ponadgimnazjalnych. Jeśli ktoś z pań stwa pracował w takim charakterze w jakiejkolwiek szkole (ja pracowałem), to wie, że szkolny polonista traktowany jest i przez swoich uczniów, i przez kolegów nauczycieli, a także przez szkolną i ponadszkolną zwierzchność jako rezerwuar skrzydlatych słów, cytatów i przysłów, których przeciętna polska placówka edukacyjna zużywa w ciągu roku ogromne ilości. Kiedy tylko zbliża się jakieś świeckie lub religijne święto, rocznica ważnej daty związanej w historią naszego kraju lub z patronem szkoły, polonista przyjmuje defilady petentów z pytaniami o to, czy Wisława Szymborska lub ksiądz Twardowski nie napisali przypadkiem jakiegoś wiersza o kulturze fizycznej (na Dzień Sportu), czy Jan Kochanowski nie propagował aby w swych pieśniach czytelnictwa (na Tydzień Książki), albo też jakim cytatem z naszych romantyków można uczcić t...